HISTORIA KARKONOSZY

Nazwa Karkonosze używana jest w języku polskim zaledwie od ponad sześćdziesięciu lat. Wcześniej nazywano je w Polsce GÓRAMI OLBRZYMIMI, ci którzy jeździli do cieplickich wód odwiedzali przy okazji nie Karkonosze, lecz Góry Olbrzymie. Niemcy zwą je Riesengebrige, w angielskim brzmieniu często używa się nazwy Giant Mountains. Czesi zaś nazywają je Kerkonose i właśnie od czeskiego brzmienia przyjęła się w Polsce oficjalna nazwa KARKONOSZE.

Grzegorz Wojciechowski
POWOJENNE KŁOPOTY LICZYRZEPY
Każdy kto wędrował po Karkonoszach wie, że na górskich drogach i turystycznych szlakach, napotkać może brodatego jegomościa, psotnego i często złośliwego – to Duch Gór – Liczyrzepa, albo z niemiecka zwany, Rübezahl czy po czesku Krkonoš. Przywykliśmy już do tej postaci, nie jest straszna turystom i mieszkańcom okolic Jeleniej Góry. Cieszy się on życzliwością, mimo swego trudnego charakteru, stanowiąc niewątpliwie regionalną atrakcję turystyczną. Jego imieniem nazywa się w górach obiekty noclegowe i gastronomiczne, słowem zżył się z okoliczną ludnością, stając się normalnym członkiem karkonoskiej społeczności. Jak ważną, niech najlepiej świadczy fakt, iż napisano o nim nawet rozprawę doktorską.
Były jednak w życiu Liczyrzepy i chwile trudne, o których z całą pewnością chciałby zapomnieć. Lata bezpośrednio po II wojnie światowej nie były dla niego zbyt łatwe. Aby ocalić go od politycznej niechęci, próbowano zamaskować jego germańskie korzenie i zastąpić je nowymi czysto słowiańskimi.
Ten zabieg nie do końca się jednak udał, Liczyrzepa został już w roku 1947 zdemaskowany przez dziennikarza „Głosu Ludu” , który w artykule „Skończyć z Rübezahlem !”, postulował jaki należy zgotować mu los:
„ Musimy również ostro wystąpić przeciw „uświęconemu” przez nadwornego tych okolic grafomana – kulki niejakiego Rübezahla, co po polsku wypada dosłownie Liczyrzepa.
Z dziwnym uporem robi się z tego dziada z długą po kostki brodą, na golasa wałęsającego się po górach i w gruncie rzeczy złośliwego, tępego tworu niemieckiej fantazji – coś w gatunku naszego Janosika lub wschodnio – karpackiego Dobosza.
Na okładkach wydawnictw regionalnych, pocztówkach, wywieszkach reklamowych, szyldach sklepów i pożal się Boże „pamiątek historycznych” – pisze dalej dziennikarz „Głosu Ludu” - dziadyga ten z potworną maczugą w łapie symbolizować ma sympatycznego i, na dobitek... słowiańskiego ducha Karkonoszy. Skąd u diabła ubzdurało się komuś, że to ma jakiś sens w ogóle, a propagandowy w szczególności ?” (R. Izbicki, „W górach i chmurach”, „Głos Ludu”, nr 147 z 1. 06. 1947 ).
Więcej czytaj w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karkonoszach", która ukaże się niebawem, gdy skończę ja pisać
Grzegorz Wojciechowski
WALOŃCZYCY W KARKONOSZACH
Pierwsze niepisane przekazy dotyczące Walonów pochodzą z XII wieku, a dokładnie z roku 1148, wówczas to Nijaki Laurentus Angelus ( Wawrzyniec Anioła ) znalazł na jednym ze wzgórz nad Jedlicą rudy żelaza, wzniesienie to nosi obecnie nazwę Rudnik, co świadczy o występowaniu tam rud metali. W tym rejonie występuje bowiem niezwykle bogaty w żelazo magnetyt zawierający około 72,4 % żelaza. Jak należy przypuszczać ów Laurentius swoje poszukiwania koncentrował w rejonie dzisiejszych Kowar, czyli w rejonie obfitujących w różnego rodzaju minerały, a także w rejonie pasma górskiego zwanego obecnie Rudawami Janowickimi, tam też w osiem lat później, w roku 1156 miał odkryć rudy miedzi, pobliżu dzisiejszej Miedzianki, i ołowiu.
Właśnie od tego czasu datuje się rozwój górnictwa i hutnictwa żelaza w rejonie Karkonoszy, bowiem dwa lata później, w roku 1158, książę Bolesław IV Kędzierzawy, wysłał w rejon Karkonoszy swoich ludzi. Ta niewielka dwunastoosobowa grupa górników, zaczęła wydobywać znajdującą się tutaj rudę żelaza i jednocześnie zajmowała się wytapianiem jej.
Walonowie założyli w XIII - XIV wieku swoją własną osadę położoną na terenie dzisiejszej Szklarskiej Poręby Dolnej, miejsce to związane jest również z hutnictwem szkła
W Przesiece, przy głównej drodze, noszącej nazwę ulicy Karkonoskiej znajduje się grupa skałek, pośród nich na jednej znajdują się znaki walońskie krzyż i dłoń. Skała ta została nazwana „Kamieniem Walońskim” i jest o nim mowa w w tzw. Księgach Walońskich
Księgami Walońskimi nazywamy tak zwane spiski, albo niewielkie objętościowo instrukcje dotyczące poszukiwań i występowania bogactw naturalnych w rejonie Karkonoszy, datowane są one na XV wiek, pisane były w języku łacińskim, powszechnie wówczas stosowanym w Europie w piśmiennictwie, lub w języku niemieckim. Oprócz opisów miejsc występowania minerałów w księgach tych znajdują się tajemne znaki walońskie, mające charakter szyfru. Miały one na celu chronić przed postronnymi istotne wiadomości. Znaki takie znajdują się również na wielu skałach w Karkonoszach.
Najbardziej znane spośród ksiąg walońskich to tak zwana Walońska Księga z Trutnova pochodząca z roku 1466 jej przedruk z roku 1764 zawiera jednak wiele błędów. Kolejną z najbardziej znanych ksiąg jest Księga Walońska z roku 1456. W roku 1570 jej odpis sporządził, jeden z najbardziej znanych Walończyków, pochodzący rzekomo z Wenecji Antonius de Medici, chociaż nazwisko wskazuje wyraźnie na to , iż mógł być z pochodzenia Florentyńczykiem i pochodzić ze słynnego włoskiego rodu Medyceuszy, co wydaje się najbardziej prawdopodobne.
Język ksiąg walońskich, pełen zagadkowych sformułowań, jak się wydaje, miał tworzyć pewną barierę dla osób postronnych, które chciałyby zgłębić tajemnice tych średniowiecznych geologów.
Więcej czytaj w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karkonoszach", która ukaże się niebawem, gdy sko0ńczę ją pisać. Grzegorz Wojciechowski
Turystyka - nowe złoto w Karkonoszach
Tuż przed II wojną światową w Sudetach było 50 240 miejsc noclegowych przeznaczonych dla turystów, rozmieszczonych w 308 sudeckich miejscowaściach. Oczywiście, były i takie, w których miejsc noclegowych było zaledwie kilka lub kilkanaście i o bardzo skromnym standardzie, istniało jednak wiele nowoczesnych hoteli, które oferowały przyjezdnym bardzo dogodne warunki zakwaterowania. Spośród wszystkich sudeckich miejscowości najwięcej miejsc noclegowych miała Szklarska Poręba, aż 3478; niewiele ustępowała jej Kudowa Zdrój – 2909. Z uwagi na to, że Karpacz i Karpacz Górny były w tym czasie osobnymi miejscowościami, uplasowały się one nieco dalej w tej klasyfikacji. Natomiast, gdyby zliczyć je razem, to właśnie prym wiódł dzisiejszy Karpacz. Bowiem Karpacz Dolny ( nazwa umowna ) miał wówczas 2084 miejsca , a Karpacz Górny zwany wówczas Bru(..)ckenberg 2505, gdyby doliczyć do tego jeszcze miejsca noclegowe w przylegających do Karpacz Ściegnach to liczba ta jest jak na ówczesne warunki imponująca.
Dzisiaj te liczby wydaja się nader skromne, bowiem tylko dwa największe karpackie hotele maja łącznie tyle miejsc co wówczas znajdowało się w dzisiejszej dolnej część miasteczka.
Spośród innych karkonoskich miejscowości wysoka pozycje zajmowała Przesieka z 1332 miejscami noclegowymi
Położony w sąsiednich Górach Izerskich Świeradów Zdrój miał 2444 miejsca noclegowe a przylegająca do niego Czerniawa Zdrój 1245 miejsc; stanowiąc w ten sposób największy kompleks uzdrowiskowy na Dolnym Śląsku, i dystansując, jakże ważne niegdyś Cieplice.
O tym jak szybko wówczas rozwijała się w tym regionie turystyka najlepiej świadczy liczba turystów, którzy odwiedzali te miejscowości.
W Szklarskiej Porębie w roku 1903 było 10 779 turystów, bezpośrednio przed I wojną światową, w 1913 roku, było ich już 18 351, a w roku 1938 – 54 650.
W Karpaczu, odpowiednio w tych latach było – 4222 turystów ; 10 900 i w roku 1938 – 28 645. Bardzo dynamicznie rozwijała się baza noclegowa w Karpaczu Górnym, który zdystansował swojego położonego niżej sąsiada. W roku 1903 było tam 3759 miejsc noclegowych ; w 1913 11 203, a w roku 1938 już 33 823 gości odwiedziło tą miejscowość.
Więcej czytaj w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karkonoszach", która ukaże się niebawem.