HISTORIA KARKONOSZY

SZKLARSKA PORĘBA









Grzegorz  Wojciechowski


Hutnictwo Szkła w Szklarskiej Porębie

  

       Najlepsze i najbardziej interesujące szkła kolorowe z Niemiec to szkła hrabiego Schaffgotscha z Prus. Niektóre z wystawianych eksponatów huty Schaffgotscha są w tym rodzaju produkcji najdoskonalsze na całej wystawie. Cudne malowidła, bardziej miękkie i bardziej naturalne niż malowidła na porcelanie ( Trznadel 55 ).

     Tak o wyrobach szklanych ze Szklarskiej Poręby pisał w roku 1851 dziennikarz angielskiej gazety „The Times”, który oglądał te wyroby w czasie londyńskie wystawy w roku 1851.

    Stara Wieś Szklarska, to dzisiaj część Szklarskiej Poręby Dolnej, powstała ona jak się przypuszcza już pod koniec wieku XIII, albo nieco później, czyli z początkiem wieku XIX.

     Wiemy ,że na pewno istniała tutaj huta szkła, bowiem istnieje dokument datowany na 7 sierpnia 1366 r., który potwierdza transakcję sprzedaży tutejszej huty szkła, która ponoć od dawna tutaj się już znajdowała.

      Z biegiem lat tutejsze huty szkła zmieniały swoją lokalizację, niejako wędrując w górę rzeki Kamiennej.

       Pan na Chojniku Hans Ulrich Schafgotsch, w roku 1617, czyli jeszcze przed wybuchem Wojny Trzydziestoletniej, wydał niejakiemu Wolfgangowi Preusslerowi zezwolenie na to, aby ów wybudował w Białej Dolinie ( dziś dzielnica Szklarskiej Poręby), nad potokiem Bieleń, hutę szkła.

      O hutach szkła w tej okolicy mówią nam już stare średniowieczne Księgi Walońskie. Czytamy tam: „ Idź z tej wsi [ Cieplic ] w kierunku gór, a minąwszy Sobieszów pod Chojnikiem, potem Piechowice, dojdziesz wreszcie do małej wioski Szklarskiej Poręby. Stąd prowadza w stronę Czarnej Góry trzy polne drogi. Jedna rozpoczyna się przy wielkim świerku, obok którego rośnie stary buk. Na tym drzewie w ukrytym miejscu wyrytych jest wiele różnych znaków, a wśród nich najwyraźniejszy jest znak H. Od tego buka idzie trawiasta ścieżka  wokół góry, aż do strumienia, nad którym stała  niegdyś huta szkła..

Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Szklarskiej Porębie i jej okolicach",



Wodospad Szklarki

 

     „ Chcąc widzieć Kochenfal, potrzeba się udać ku piękney osadzie Petersdorf zamieszkałey przez dobrze się maiących Drelicharzy i Fabrykantów rąbku. Ztamtąd obraca się powyżey od Zakken na lewo ku romantyczney i skałami obsadzoney dolinie. W krótkie czasie przybywamy do Fabryki witryolu Prellera, która dopiero w roku 1773 była założona i iuż upadła. Tę pominąwszy idzie się prosto ścieszką przez ławę dosyć długą wspartą na skale, ale po tem do mieiszego ieszcze zakładu witryolu. W tyle zaś tego znaiduie się ieszcze mieysce templu pod zacieniem którego Preller przyimował Króla i Królową. Postępuiąc daley w górę wzdłuż łożyska Zakken, które prawie zawsze bałwanami skał iest pozawalane.  Przychodziemy nad ryse w skale nazwaną Kleine Steinrine czyli rynstok kamienny po którym bystro pędzi Zakken; podobnyż daie się widzieć poniżey Fabryki, nazwany Grofse Steinrinne, który ma bydź bezdennym. W krótce napotykamy dwa Buki, na których oboie Ich M. Królestwo wysokie swe imiona wyrznęło, podczas ich bytności w tych tu okolicach, a które s. p. Preller późniey czarno kazał ogrodzić. Tu mruczący strumyk Zakken rozstaie się z cicho szeptaiącą Kochelą; niedaleko ztąd wznoszą się dwie sterty skaliste, które się nazywaią mnieiszy i większy Rabenstein. W ogole mowiąc cała ta okolica iest licznemi skał bałwanami okryta, niedaleko znowu od kruczych skał czyli Rabensteinu, nieco na lewo, podnosi się potężna wieża Babilońska. Niezwłocznie po tem zbliżamy się do spadku Kocheli, w mieysce gdzie strumyk ten rzuca się blisko na trzydzieści stóp głęboko. Wodospad ten z całą swoią przyległością nie iest ani obszerny ni malarski, tak iż kto iuż widział spadek Zakkenfall; albo tylko Wolfelsfall w Hrabstwie Glackiem, trudno się tu czegoś pięknieyszego spodziewać może. Bo wodospad na 30 stóp wysoki tak małą ilością wody, iakżeby mógł okazałe sprawiać widowisko! - Przy tym spadku s. p. Preller, na iedney wielkiey granitowey skale, kazał marmurową tablice osadzić z następuiącym napisem:




    „Zum Andenken des 17ten August 1801, an welchem Tage Ihro Majestat der Ko(..) nig Friedrich Wilhelm der Dritte und di Ko(..)niginn Louise von Preussen allergna(..)digst geruhten, den Kochenfall in Augenschein zu nehmen und die Schonheiten der Natur zu bewundern.”

    Pod tą skała iedna kramarka wykłada przez całe lato rozmaite bawidełka szklane, a na wierzchu w szałasie sosnowych gałęzi inna Pani gotuie kawe dla przychodzących tu z obcych stron gości. Daley w górze powyżey spadku bawią się tu także pracowici ludzie, którzy się staraią krępować wodę aby wodospad tym wyżey podnieść, a ieszcze większe maią staranie brać próżno pieniądze i nic nie robić.




Wodospad Kamieńczyka

 



"Ztąd można się udać od razu do Zakkenfall albo prosto przez drogę  dziką i zapuszczoną, albo tez poszedłszy w bok na sąsiedzki Schreiberchau. Ta ostatnia droga iest naywięcey uczęszczaną i sprawny pieszak nie potrzebuie do tego więcey czasu nad trzy godziny niwspełna, Idąc tedy przechodzi się przez rozmaite części niepospolicie rozwlekłey wsi, gdzie w pogorzeliskach można ieszcze wstąpić do iednego Piekarza, który utrzymuie szczególną książkę do zapisywania nazwisk, ieżeli ktoimię swoje i nazwisko po drodze chce zapisać. Przyszedłszy nad  P. Maryi Dolinę, Padołem płaczu nazwaną, droga się dzieli na dwoie, prowadząc w lewo p[rzez starą szląską Budę do Rochlitz w Czechach, w prawo prosto ku Zakken. Pominąwszy Maryańską Doline przechodzimy pod górę z którey wzmocniona Weissbachem Zakerla wypływa. Nakoniec daie nam się słyszeć mocny szum wody, a postępuiąc daley ku wodospadowi około 16 stóp niżey, staiemy przy kłodzie iodłowey do ściany prostopadłey ściany przytwierdzoney, aby nieostrożnego wędrownika od wszelkiego nieszczęścia ubespieczyć. Ztąd przypatruiemy się spadkowi, który przez dwa skaliste progi przeszło na 50 łokci z góry na dół leci; po tem potrzeba się piąc po skałach i na koniec spuścić się prostopadle przez 31 szczebli na dół wgłębią, gdzie się cały wody spadek wzbiera. W niższym łuku spadaiącey wody, znayduie się w skale pieczara, do którey się odważnieysi ludzie udaią i spadaiącemu po nad ich głowy łukowi wody, ztamtąd przypatrują; pieczarę tę nazywaią złotą iamą, ponieważ tam dawniey fałszywego złota szukano. ( Mosch )




Grzegorz  Wojciechowski


Koleją do Szklarskiej Poręby i jeszcze dalej

 

     Masowa turystyka w kierunku Sudetów stała się możliwa z chwilą powstania realnych dogodnych połączeń komunikacyjnych, łączących tereny turystyczne z dużymi aglomeracjami miejskimi. Związane to było z rozwojem kolejnictwa na terenie Dolnego Śląska.

    Pierwsze połączeni kolejowe powstało w tym rejonie w roku 1842, była to krótka linia kolejowa łącząca Wrocław z Oławą, w tym samym roku przedłużono ją jednak już do Brzegu, po roku zaś pociągiem można było dojechać aż do Opola, a za dwa lata w roku 1844 Wrocław miał już połączenie kolejowe z Górnym Śląskiem.

    Był to okres bardzo gwałtownego rozwoju kolejnictwa, w roku 1846 do Wrocławia można już było dostać się pociągiem z Berlina, a rok później do Warszawy, Krakowa, Wiednia i do Drezna.  Oprócz linii kolejowych łączących Wrocław z wymienionymi dużymi i ważnymi miastami tej części Europy, w roku 1843 powstało połączenie kolejowe ze Świebodzicami, przybliżając do stolicy Dolnego Śląska Sudety.  21 lipca 1844 roku leżąca na tej trasie Jaworzyna Śląska została połączona ze Świdnicą.

    W roku 1848, w roku wybuchu Wiosny Ludów, na Śląsku było już 610 km linii kolejowych.

    Szybki rozwój transportu kolejowego odbywał się jednak początkowo poza rejonem górskim. Linia kolejowa Wrocław - Świebodzice, którą oddano do użytku w roku 1843, przedłużono do pobliskiego Wałbrzycha dopiero w roku 1853. Mając na uwadze problemy transportowe przemysłu sudeckiego władze pruskie postanowiły ożywić ten region przystępując do budowy tak zwanej Śląskiej Kolei Górskiej.  Miała ona łączyć , przebiegając przez tereny górskie, Zgorzelec i Węgliniec z Kłodzkiem przez Jelenią Górę. W roku 1866 Jelenia Góra uzyskuje połączenie kolejowe z Węglińcem. Budowa tej kolei ze względu na jej górski trudny do pokonania teren i potrzebę wykonania wielu obiektów inżynierskich trwała wiele lat i dopiero w roku  1875 dotarła do Kłodzka i dalej do Międzylesia.

  Jelenia Góra otrzymała więc połączenie kolejowe z innymi miastami regionu dokładnie dnia 20 sierpnia 1866 roku, a więc w czasie wojny prusko - austriackiej.  Niewątpliwie spowodowało to ożywienie gospodarcze w rejonie i miało wpływ na rozwój turystyki karkonoskiej, łatwiej było można dojeżdżać w góry na wycieczki z okolicznych dużych miast. 



    Nie mniej jednak dalej kolej nie przybliżała się do  Karkonoszy i Gór Izerskich, chociaż w roku 1882 przeprowadzono linie kolejową z Jeleniej Góry do Kowar, a więc blisko Karpacza. Ze stacji kolejowej w Kowarach, widać było piękną sylwetkę Śnieżki i innych karkonoskich szczytów.

    Dopiero w roku 1888 rozpoczęto przygotowania do budowy linii wiodącej w kierunku Szklarskiej Poręby, ale tylko do Piechowic.  Formalności związane z budową przeciągały się dość długo, dlatego praktycznie dopiero z początkiem roku 1891 rozpoczęto budową, dzięki, której połączenie kolejowe uzyskały uzdrowiskowe Cieplice Śląskie. miało to miejsce w latem 1 sierpnia 1891 roku. Przed Bożym Narodzeniem tegoż roku linia została ukończona, i pociągi zaczęły dojeżdżać również i do Piechowic. Doprowadzenie kolei do tego miasteczka miało bardzo istotne znaczenie dla rozwoju tamtejszego przemysłu, dzięki temu można było wywozić  z Piechowic produkowane tam wyroby i przywozić potrzebne tam materiały.

     Budowa tego odcinka linii kolejowej  miała niezwykle ważne znaczenie dla rozwoju turystyki w Karkonoszach. Oprócz Cieplic i Piechowic połączenie uzyskały również dwie inne miejscowości Sobieszów i Jagniątków.


Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Szklarskiej Porębie i jej okolicacach".


 

GERHARD HAUPTMAN NOBLISTA ZE SZKLARSKIEJ POREBY i TKACZE

 

   W czerwcu 1844 roku, doszło na Śląsku do wystąpień społecznych, które w historii noszą nazwę buntu tkaczy śląskich.

    Na Śląsk już w pierwszej połowie XIX wieku dynamicznie rozwijał sie przemysł tekstylny. Istniało tu wiele małych warsztatów, ale także byli i tacy, którzy posiadali wiele warsztatów i zatrudniali w nich miejscową ludność.  Z początkiem lat czterdziestych XIX wieku zaczęła spadać produkcja było to głównie wynikiem zmiejszenia sie popytu na śląskie tekstylia, w dużej mierze były one eksportowane na rynki rosyjskie, ale rygorystyczna polityka celna Rosji doprowadziła do obniżenia eksportu. W tym tez czasie zaczęły powstawać także pierwsze zakłady przemysłowe dysponujące maszynami włókienniczymi. To wszystko doprowadziło do obniżenia, przez właścicieli, i tak już niskich zarobków śląskich tkaczy.

   Sytuacja ta doprowadziła do wybuchu społecznego niezadowolenia. Największym ośrodkiem tkactwa na Śląsku był rejon Gór Sowich, a w szczególności Bielawa i Pieszyce. 3 czerwca 1844 roku zebrała się w Bielawie grupa zdesperowanych tkaczy, zebrani maszerowali po ulicach miasta i śpiewali bojowe pieśni:

      Pomyślcie sami, jaki los
      Udziałem jest dziś tkaczy,
      Czy z głodu trzeba umrzeć nam,
     Czy umrzeć nam z rozpaczy?

W ten sposób wyrażając swoje niezadowolenie. następnego dnia rozpoczęły się wystąpienia w pobliskich Pieszycach. Tłum wyrobników rozpoczął swój marsz w kierunku domu najbogatszego miejscowego przedsiębiorcy Zwanzigera i przedstawiono swoje postulaty - podwyżkę płac i jednorazowej premii. przedsiębiorca jednak nie zgodził sie na to. Konsekwencja tej odmowy była napaść zebranych na dom Zwanzingera i doprowadziła do jego zdemolowania.




    Do kolejnych wystąpień doszło dwa dni później 5 czerwca w Bielawie, tam tłum tkaczy zebrał się przed domem Braci Dierig - największych tamtejszych przedsiębiorców. Rozpoczęły się negocjacje, w międzyczasie nadciągnął oddział wojska z pobliskiej Świdnicy, gdy nie doszło do porozumienia, robotnicy przystąpili do szturmu na dom Dierigów. W odpowiedzi na to wojsko otworzyło ogień do tłumu - zabito 11 tkaczy, a 24 ciężko raniono, ludzie stawiali jednak opór i wojsko musiało się wycofać, nocą nadciągnęły jednak znaczne posiłki wojskowe, również i mieszkańcy tych okolic zmobilizowali się i przybyli na miejsce konfliktu.

     Wojsko uśmierzyło bunt, aresztowano około 150 tkaczy, aż 87 z nich skazano na wieloletnie więzienie, wobec zbuntowanych ludzi wojsko powszechnie stosowało chłostę ( przejście przez szpaler ).


Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Szklarskiej Porębie i jej okolicach".

 Grzegorz Wojciechowski

 

   KOMINFORM   POWSTAŁ  W  SZKLARSKIEJ  PORĘBIE

 

 

      Turystom, którzy przyjadą w Karkonosze do Szklarskiej Poręby polecam spacer, jej główną ulicą 1 Maja, przy jej końcu pod numerem 62 znajdują się dwa budynki, będące dzisiaj własnością Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, mieści się tam luksusowy ośrodek wypoczynkowy.

      Przed II wojną światową i w czasie jej trwania obiekty te pełniły funkcję ośrodka wypoczynkowego dla wysokich oficerów Luftwaffe.

     Mało kto wie jednak, że miejsce to odegrało niezwykle ważną rolę w powojennej historii Polski, Europy i świata. Budynki tego ośrodka znajdują się na samym końcu, dziś gęsto zabudowanej, głównej ulicy Szklarskiej Poręby, ale zaraz po wojnie znajdowały się niejako na uboczu, otaczających je domów nie było bowiem jeszcze w tym czasie. Miejsce to więc doskonale nadawało się do spotkań wysokich rangą funkcjonariuszy państwowych i partyjnych, ze względu na swoje kameralne położenie.



    W roku 1947 Stany Zjednoczone opracowały program odbudowy Europy zwany „Planem Marschala” (  European Recovery Program)  Plan ten miał obejmować również Związek Radziecki i kraje Europy Wschodniej. Zakładał on między innymi udzielanie korzystnych kredytów, z przeznaczeniem na odbudowę gospodarek tych państw. Jest oczywiste, iż zmierzał on również do ścisłej współpracy gospodarczej z Europą Wschodnią, co było bardzo korzystne dla tej części kontynentu. Nie należy się więc dziwić, że został  bardzo pozytywnie przyjęty w Warszawie i w Pradze. Spowodowało to jednak kontrakcję Moskwy i w konsekwencji odmowę jego przyjęcia. W tym właśnie czasie Stalin postanowił zwołać wspólną konferencję europejskich partii komunistycznych dla przeanalizowania aktualnej sytuacji politycznej. Początkowo termin jej zwołanie wyznaczono na 15 września 1947 roku, zdecydowano się jednak go przesunąć o tydzień z uwagi na potrzebę wzajemnych konsultacji.

      Narada przedstawicieli bratnich partii rozpoczęła się dnia 22 września 1947 roku.

 Wszechzwiązkową Partię Komunistyczną (bolszewików) – WKP (b) reprezentowali: Andriej Żdanow i Gieorgij Malenkow ; Komunistyczną Partię Czechosłowacji – Rudolf Slanski i Stefan Basztowansky; Komunistyczną Partię Jugosławii – Edward Kardelj i Milovan Djilas; Bułgarską Partię Robotniczą ( komunistów ) - Wylko Czerwenkow i Władimir Tomew Poptomow; Komunistyczną Partię Rumunii reprezentowali Gheorge Gherghiu Dej i Anna Pauker; Węgierską Partię Komunistyczną – Mihaly Farkos i Josef Revai.



    Do Szklarskiej Poręby przybyli również przedstawiciele zachodnioeuropejskich partii komunistycznych. Włoską Partię Komunistyczną reprezentowali – Luigi Longo i Eugenio Reale; komunistów francuskich – Jacques Duclos i Etienne Fajon.

    Przewodniczącym Polskiej Partii Robotniczej – był jej ówczesny I Sekretarz Władysław Gomułka oraz Hilary Minc, ponadto polską delegację wspierali oficjalnie w charakterze gości – Jakub Berman, Aleksander Zawadzki i Władysław Radkiewicz.

     Rozważano zaproszenie przedstawicieli Komunistycznej Partii Grecji, ale na skutek sprzeciwu Josefa Broz Tito, Greków nie zaproszono do Szklarskiej Poręby.

     Narada miała charakter tajny, teren wokół miejsca pobytu delegacji komunistycznych był obstawiony przez NKWD i polskie siły bezpieczeństwa, o odbyciu się tego spotkania opinia publiczna została poinformowana dopiero tydzień po jej zakończeniu, czyli 5 października.

      Główną postacią, tej narady, był jeden z najbardziej zaufanych ludzi Stalina Andriej Żdanow. Od 1944 roku pełnił on funkcję szefa Wydziału ds. Kultury i Ideologii Komitetu Centralnego WKP (b), był to człowiek odpowiedzialny za „czystki” w latach trzydziestych, a także za represje w sferze ideologii i kultury w roku 1946, które od jego nazwiska przyjęły nazwę „żdanowszczyzny”.

Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Szklarskiej Porębie i jej okolicach".

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja