HISTORIA KARKONOSZY

MYSŁAKOWICE



Grzegorz Wojciechowski


  HRABINA   Z  BUKOWCA

 

 

        Niedaleko Karpacza, na przedmieściu Kowar, leży  wioska Bukowiec, znana jest ona głównie ze szpitala, gdzie składa się połamane kończyny miłośnikom białego szaleństwa. W wiosce mieści się niewielki pałacyk z dużym dobrze urządzonym ogrodem. Ta niepozorna budowla miała bardzo duże znaczenie dla dziewiętnastowiecznych dziejów Karkonoszy.

       Pałacyk był bowiem rezydencją niezwykłej kobiety - hrabiny Friederike von Reden. Urodziła się 12 maja 1774 roku w  Wolfenbüttel, jej ojcem był generał Friedrich Adolf Riedesel a matką Charlotte Frederika Luise Riedesel z domu Mossow. Wczesne dzieciństwo spędziła w Ameryce Północnej, gdzie jej ojciec był dowódcą jednego z korpusów strzelców i walczył po stronie Anglików. Po bitwie pod Saratogą dostał się do amerykańskiej niewoli a razem z nim mała Frederike z matką. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie spędziła kilka lat ze swojego dzieciństwa. Po wyjściu z niewoli ojciec z rodzina udał się do Anglii. Właśnie wtedy poznała Friedericha Wilhelma von Redena, trzydziestoletniego mężczyznę, który przebywał na wyspach, zdobywając wiedzę na tematy związane z hutnictwem i górnictwem



      Zbyt wcześnie aby mówić o miłości. Mijały lata. Mała Frederika stawała się już dorosłą kobietą. Różniła się jednak znacznie od swoich rówieśniczek typowych podlotków, interesowała się prawie wszystkim – botaniką , sztuką, filozofią, polityką, gospodarką. Była pod silnym wpływem swojego ojca, będącego bez wątpienia silną osobowością i właśnie tacy wykształceni mądrzy mężczyźni jej imponowali.

      Spotkali się niegdyś na balu karnawałowym w Berlinie. On dojrzały już człowiek, ona piękna rozkwitająca kobieta o błękitnych mądrych oczach. Mieli tak wiele wspólnych tematów, rozmawiali tak wiele i zaczęli się do siebie zbliżać. Frederich bronił się przed tą miłością, w 1802 roku miał już pięćdziesiąt lat, Frederika też nie była już pierwszej młodości, aby wyjść za mąż, miała bowiem lat 28. Stało się jednak, że zostali małżeństwem i to jak przyszłość pokazała niezwykle udanym. Spędzali ze sobą każdą chwilę, mieli wiele wspólnych tematów, wiele wspólnych zainteresowań, nie nudziło im się ze sobą.



      Po ślubie zamieszkali właśnie w Karkonoszach.

Więcej przeczytasz w książce Grzegorza Wojciechowskiego " Mysłakowice królewska wieś u stóp Śnieżki".

   
Grzegorz  Wojciechowski

T Y R O L C Z Y C Y   W   K A R K O N O S Z A C H

 

                                              W S T Ę P

 

         Jadąc drogą z Jeleniej Góry do Karpacza, po lewej stronie szosy widać ciekawy budynek o całkowicie odmiennej architekturze niż inne stare śląskie domy. Obecnie mieści się tam przydrożna restauracja usytuowana w starym domu tyrolskim, zbudowanym ok, roku 1838 – 1840.

     Skąd w rejonie Karkonoszy znalazł się taki odmienny dom? Jeśli wiedziecie Państwo do Mysłakowic, to zobaczycie więcej tego typu zabudowań, są one również i w pobliskiej Sosnówce.

     Tyrolczycy przybyli do Mysłakowic w roku 1837, jednakże nie była to pierwsza grupa osadników z tej krainy, jaka przybyła  w te góry.

     Znana jest emigracja jaka miała miejsce  w końcu XVI wieku, wówczas to w roku 1591, przybył, na Śląsk i osiedlili się tu  alpejscy drwale. Z okolic Salzburga, Tyrolu i Styrii przybyło ich wówczas około 300. Bardzo cenione były ich umiejętności pracy w górskim lesie i transportowania drewna prosto z górskich niedostępnych terenów w dół, do miejsca przeznaczenia. Wielu z nich osiedliło się w Karkonoszach na stałe, założyło tu swoje rodziny. Nie pozostało po nich wiele pamiątek, ale jak twierdzi Rudolf Pradler, pozostały ich nazwiska, charakterystyczne dla regionów Alp, takie jak: Hofer, Pradler, Wimmer, Brunecker, Zinnecker czy też Sagasser, które można było, jeszcze przed wysiedleniem Niemców z tych terenów, spotkać w Ściegnach w pobliżu Mysłakowic.

                               

                            Zillertal  dolina   w  sercu  Tyrolu

 

          Zillertal to dolina rzeki Ziller będącej dopływem większej alpejskiej rzeki Inn, od imienia, której bierze swoją nazwę znane miasto Innsbruck. Dolina położona jest od niego w odległości zaledwie kilkudziesięciu kilometrów na wschód, w pobliżu granicy z Włochami.

       Po okresie wojen napoleońskich, w roku 1816 Tyrol znalazł się pod panowaniem Austrii. Do tego czasu na obszarze tym istniała pewna tolerancja religijna, gdzie zarówno protestanci jak i katolicy mogli cieszyć się swobodą wyznania.

       Austria była państwem katolickim, trwającym wiernie przy biskupach Rzymu, tereny Tyrolu musiały również zaznać tego skutki. Po zmianach politycznych nastąpiły zmiany w zakresie swobody religijnej, zaczęto „nawracać” protestantów na jedynie słuszną, czyli katolicką wiarę. . Nie wszędzie  jednak udało się wyplenić luteranizmu z umysłów i z serc wielu mieszkańców tych pięknych gór. Protestantów podzielono pomiędzy różne parafie katolickie, tak aby ułatwić proces rekatolizacji i osłabić ich jedność. Nie na wiele się to jednak przydało.

      W roku 1826 grupa mieszkańców doliny przyszła do katolickich księży i oznajmiła, iż nie czują się katolikami i nigdy nimi tak naprawdę nie byli, chcą wyznawać dalej taką religię, którą uznają za swoją własną.  Powoływali się przy tym na edykt cesarza Józefa II o tolerancji w państwie z 13 października 1781 roku. W odpowiedzi na to duchowni katoliccy twierdzili, że dokument te jest nieważny ponieważ nie został ogłoszony w Tyrolu.



      Katoliccy księża zdawali sobie sprawę o kruchości swojej wiary wśród wielu Zillertalczyków, nie było to, jak się wydaje, zbyt duże dla nich zaskoczenie. Postanowiono działać spokojnie i łagodnie, w obawie przed skandalem i rozgłosem. Postanowiono, że ci, którzy chcą  opuścić łono katolickiego kościoła muszą zostać poddani sześciotygodniowemu cyklowi rekolekcji, które miały odwieść ich od tego zamiaru. Po zakończeniu tych rekolekcji miano wydać świadectwa, które następnie miały zostać przekazane odpowiednim organom administracyjnym, w celu podjęcia decyzji w tej sprawie. Działano spokojnie i stosowano perswazję. Zgłosiła się jednak pierwsza grupa mężczyzn pochodzących z Ramsberga, Hollencen, Majerhoff i Unterbihl, którzy chcieli dalej zostać przy wierze protestanckiej.

Więcej przeczytasz w książce Grzegorza Wojciechowskiego " Mysłakowice królewska wieś u stóp Śnieżki".


Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja