KARPACZ

Grzegorz Wojciechowski
DAWNO TEMU W KARPACZU
Pierwsze pisane informacje o pochodzeniu Karpacza datowane są na koniec XIV wieku.
Z początkiem wieku XV pojawiają się tutaj poszukiwacze złota i innych metali i skarbów. W ślad za nimi postępują drwale i robotnicy, którzy trudnili się wypalaniem węgla drzewnego, tzw „kurzacy”. Posuwając się w głąb górskiego lasu, zakładali tam prymitywne domostwa zwane z czeska boudami, co oznaczało dom.
Najstarsze zabudowania powstały w dzielnicy Płóczki, nazwa ta pochodzi od działalności górniczej związanej z poszukiwaniem złota metodą płukania piasku w górskim strumieniu, powstawały też boudy na terenie dzisiejszej Wilczej Poręby i w Karpaczu Górnym.
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego". Grzegorz Wojciechowski
LAWINA W BIAŁYM JARZE
Biały Jar, to jedno z najbardziej znanych miejsc w Karpaczu, to właśnie tutaj usytuowany jest jeden z głównych przystanków autobusowych, to właśnie z tego miejsca droga rozgałęzia się i jedna z jej odnóg prowadzi do wyciągu krzesełkowego na Małą Kopę, skąd można udać się na Śnieżkę. To właśnie tutaj rozpoczynają się takie szlaki turystyczne jak:
Zielony – wiodący na Przełęcz Okraj przez Wilczą Porębę i Budniki;
Czarny – na Śnieżkę;
Czerwony na Śnieżkę przez Kocioł Łomniczki.
Pod względem budowy jest to nisza nawalna, która była zaczątkiem kotła polodowcowego, jakich kilka znajduje się w Karkonoszach. Pokrywa śnieżna zalega tutaj niezwykle długo. Na górnej krawędzi Białego Jaru, położonej na wysokości 1350 – 1370 m. n. p. m., zima tworzą się niezwykle niebezpieczne, ogromne nawisy śnieżne, które, gdy oderwą się od podłoża, powodują osuwanie się śniegu w dół i powstawanie bardzo groźnych lawin. Powszechnie uważa się, że miejsce to jest, pod względem zagrożenia lawinowego, jednym z najniebezpieczniejszych w Polsce.
W połowie marca 1968 roku, w Białym Jarze zalegało jeszcze bardzo dużo śniegu, był on ciężki i nasiąknięty wodą, która powstawała w wyniku jego topnienia, wsiąkając do gleby, powodowała, że zalegający na zboczach śnieg nie trzymał się podłoża. Około połowy miesiąca, 13 marca, wystąpiły obfite opady śniegu.
Więcej czytaj w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".
Grzegorz Wojciechowski
TRAGARIA
Niezwykle ważną datę dla rozwoju turystyki w Karkonoszach, było wybudowanie przez Christopha Leopolda Schaffgotscha, właścicieli wielu okolicznych dóbr, kaplicy na Śnieżce, noszącej imię Św. Wawrzyńca. Została ona poświęcona 10 sierpnia 1681 roku, przez opata klasztoru w Krzeszowie Bernarda Rosę. W uroczystości tej oprócz dziesięciu osób duchownych, uczestniczyło również około 100 wiernych. Jak się wydaje wśród nich musiało być zapewne wielu, którzy nie byli w stanie samodzielnie wspiąć się na Śnieżkę i zapewne musieli korzystać z pomocy. W kaplicy urządzano nabożeństwa pięć razy w roku, uczestniczyło w nich setki osób zarówno mieszkańców jak też i przyjezdnych, wielu z nich zapewne, nie posiadało odpowiedniej sprawności fizycznej, aby móc samodzielnie pokonać tak trudna drogę.
Jan von Talemberg był biskupem Hradca Kralove, miasta leżącego po południowej stronie Sudetów, dnia 19 października roku 1684, czyli rok po bitwie wiedeńskiej, wyruszył w drogę do źródeł Łaby, pod Łabski Szczyt, na Łabską Łąkę, aby poświęcić źródła tej wielkiej i ważnej rzeki. Wraz z biskupem ciągnęła cała potężna karawana: żołnierze, miejscowi mieszkańcy, wiele czeladzi dźwigającej na swoich barkach potrzebne do tej wędrówki wyposażenie. Razem z karawaną podążał również jezuita pełniący obowiązki egzorcysty. Na samym zaś końcu tej wyprawy kroczył …, no właśnie – „okręt pustyni”, czyli wielbłąd, dźwigający na swoich garbatych plecach namiot.
Niejako na marginesie należy zauważyć, że i obecnie Karkonosze zamieszkuje wielbłąd o imieniu Chester, mieszka on w Miłkowie koło Karpacza i jest atrakcją miejscowego małego cyrku.
Ów „czeski” wielbłąd z Hradec Kralove, ponoć był zdobyczą spod Wiednia, zabrany został Turkom, oczywiście co niektórzy twierdzili, że był on własnością nieszczęsnego tureckiego wodza Kara Mustafy, który swoja porażkę przypłacił życiem, zamordowany został bowiem z rozkazu sułtana.
Wracajmy jednak do Karkonoszy, dzisiaj wędrując górskimi szlakami, idziemy przygotowanymi ścieżkami, w miarę równymi i jak na górskie warunki wygodnymi, onegdaj bywało całkiem inaczej, w wielu miejscach trzeba było przedzierać się przez las, a droga nie była wygodna. Stało się więc, iż biskupa, trzeba było transportować „ręcznie”, bowiem jego powóz nie był w stanie przejechać tak trudnej i stromej drogi. Jego służba wpadła więc na pewien oryginalny pomysł i do niesienia tej ważnej duchownej osoby, użyła stołu, który znajdował się na wyposażeniu tej wyprawy, czyniąc z niego lektykę.
W jednym niemieckim przewodniku z połowy XIX wieku, znajduje się informacja o pewnej nieznanej z imienia i nazwiska kobiecie, która w drugiej połowie wieku XVII odbyła górską wędrówkę z terenu dzisiejszego Karpacza Górnego, w kierunku karkonoskich szczytów.
Nieco później podobną wędrówkę, tym razem jednak na szczyt Śnieżki odbył hrabia Christoph Leopold Schaffgotsch, towarzyszyło mu kilku zaprzyjaźnionych arystokratów orszak około 20 ludzi, głównie służby, leśników i ochrony, znajdował się tam również i egzorcysta ojciec Eustachiusz, który miał chronić hrabiego i uczestników tej wyprawy przed psotami i wrogimi działaniami Ducha Gór; a także blisko stu tragarzy zwerbowanych spośród okolicznych chłopów. W tym czasie hrabia Schaffgotsch był już bowiem człowiekiem podeszłym w latach, liczył lat 74 i trudno było wymagać od niego, aby wspinał się pieszo na Śnieżkę.
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".
Grzegorz Wojciechowski
LABORANCI W KARPACZU
„Do jakiegoż zakątka Niemiec nie dotarły już preparowane tutaj lekarstwa w opieczętowanych słoiczkach? Na którym z jarmarków zabraknąć może malutkich, przecudnie pachnących pudełeczek z zachwalającymi Karpacz etykietami i znanym na całym świecie napisem: ‘Ten prawdziwy proszek żołądkowy, wciągnięty przez nos, wzmacnia głowę, usuwa katary etc.’. Czyżeś nie słyszał nigdy o pochodzących stamtąd Laborantach, od których dzieci kupują cukier rabarbarowy, a chłopi - eliksir żołądkowy? W Polsce, Czechach i w całych Niemczech zapytać możesz o medykamenty z Karpacza. Czy jest gdzie indziej wieś, w której zamiast chłopów mieszkaliby aptekarze - Bóg jeden raczy wiedzieć!”. ( Benjamin Werner rok 1799 , Przekład Pryll )
Zbieranie ziół i korzeni o właściwościach leczniczych znane jest już od wielu wieków, ten rodzaj medycyny opartej na zdrowotnych właściwościach roślin znany też był oczywiście i na Śląsku. W Karkonoszach, a głównie w Karpaczu, już od wieku XVII miejscowa ludność zajmowała się tą formą zbieractwa.
Niemniej jednak pierwsze oficjalne zapiski o zbieraniu ziół w karkonoskich górach pochodzą już z końca XVI wieku. Znana jest bowiem wyprawa włoskiego medyka cesarskiego, który przybył w Karkonosze, zwiedzając te góry i szukając tu ziół leczniczych. Swoje wyniki poszukiwań opublikował w dziele wydanym w roku 1565..
W czasach Wojny Trzydziestoletniej ( 1618 – 1648 ) wielu ludzi uchodziło przed prześladowaniami religijnymi, na śląską ziemię zaczęli napływać protestanci, uchodźcy z Czech. Był wśród nich pewien aptekarz z Kłodzka o nazwisku Werner i to właśnie jemu, ponoć należy przypisać początki działalności karpackich laborantów
Wygląd karkonoskich laborantów przybliża opis z 1690 r. autorstwa Benjamina Schmolcka (1672-1737), pochodzącego ze Świdnicy muzyka, który tak relacjonuje spotkanie z pewnym laborantem z Karpacza:
"[...] w tej wsi swój dom miał znany leśnik lub laborant, zwany jako Großmann. Spytaliśmy więc jak można go odnaleźć i po jakiejś pół godzinie byliśmy u niego. Jeszcze gdy byłem dzieckiem, znałem jego ojca. Krążył on ze swoim żmijowym i ziołowym kramem od targu do targu. Był postacią niezwykłą; wielkiej postawy, ubrany cały na zielono, miał na głowie niesamowity wieniec z różnych ziół i równie niesamowitą brodę. Wokół szyi wisiały mu żywe żmije, które wkładał sobie do ust lub dawał się on im kąsać po rękach aż płynęła z nich krew. Na plecach nosił motykę do kopania korzeni i pokrzykiwał gromko od czasu do czasu: 'Hej, wezmę moją haczkę na ramię!. Pokazywał też różne inne kuglarstwa, a gdy zebrało się więcej osób pokazywał im, aby uwierzyć mogli, moc żmijowego sadła, którą leczył ukąszenia. Powoływał się na takie wyjątkowe korzenie, które posiada, a które prowadzą do uzdrowienia nawet wtedy, jeśli ktoś oślepła wskutek uroku rzuconego przez czarownicę".
Wiemy, że z końcem wieku XVII Karpacz miał 57 domów, a w 40 z nich mieszkali i pracowali laboranci
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".
Grzegorz Wojciechowski
CARL ERNST MORGENSTERN - KRÓL POCZTÓWEK Z
WILCZEJ POREBY
Turysta, który dotarł w okolice Wilczej Poręby, do skrzyżowania ulic Skalnej, Marii Curie Skłodowskie i Obrońców Pokoju koło mostku na potoku Płomnicy, może zobaczyć niezwykły budynek mieszkalny, który zwraca uwagę swoją niezwykłą i oryginalną architekturą. To był dom znanego niemieckiego malarza Carla Ernsta Morgensterna. Uwagę zwraca głównie przez swój nietypowy kształt oraz elewację wykonaną z gontówki. Jest to niewątpliwie jeden z najciekawszych budynków w mieście, tym bardziej, iż jest bardzo dobrze zachowany. Dom jest własnością prywatną, toteż nie istnieje możliwość jego zwiedzania.
Jego przedwojenny właściciel Carl Ernst Morgenstern, z pochodzenia był Bawarczykiem, urodził się bowiem w Monachium 14 września 1847 roku. Jego ojcem był Christian Morgenstern, który pełnił obowiązki nadwornego malarza króla Bawarii Ludwika I Wittelsbacha, który to był dziadkiem niezwykle znanego władcy Bawarii Ludwika II zwanego też Królem Bajkowym, lub Ludwikiem Szalonym, tego monarchy, który wzniósł słynny zamek Neuschwanstein koło Füssen, w południowej Bawarii.
W młodym wieku ożenił się Morgenstern z Charlotte Schertel, córką znanego malarza Josefa Schertla, który był jednym z jego nauczycieli. Duży wpływ na jego naukę mieli również inni znani malarze Carl Restallino, Johan Gottfreid, Eduard Schleich i Theodor Kotsch.
Pierwsza wystawa prac młodego artysty miała miejsce w roku 1869 w Monachium, dwa lata później urodził się jego syn Christian ( 6.05 1871 – 31.03.1914 ) – znany niemiecki pisarz, tłumaczony między innymi na język polski.
W roku 1881 umiera na gruźlicę jego pierwsza żona Charlotte, po jej śmierci Morgenstern przenosi się do Wrocławia, gdzie dostaje pracę w nowo utworzonej Wyższej Szkole Sztuki Stosowanej i prowadzi tam klasę pejzażu. W 1887 roku zostaje profesorem tej uczelni i od tego roku, aż do 1913, nauczał w tamtejszej szkole akwaforty. W tych też latach ożenił się ponownie, jego nową żoną została Amelia Dall'Armi, jednakże związek ten nie trwał zbyt długo i Malarz rozwiódł się z nią już w roku 1894. Nieco później poślubił swoją studentkę Elisabeth Reche z Wrocławia.
Od końca lat osiemdziesiątych XIX wieku prof.. Morgenstern zainteresował się tematem Karkonoszy. Wędruje po tych pięknych i malowniczych górach ze swoimi wrocławskimi studentami i tworzy wiele ciekawych pejzaży górskich.
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".
Grzegorz Wojciechowski
ZŁOTO W KARPACZU I OKOLICACH
Rejon dzisiejszego Karpacza, już od dawna był rejonem zainteresowania poszukiwaczy surowców mineralnych.
Niemiecki historyk zajmujący się historia eksploatacji złota H. Quiring przypuszcza, że pierwszymi, którzy eksploatowali złoto w tym rejonie byli... Kreteńczycy, którzy przybyli tu ponad 4000 lat temu. Niemiecki historyk, przypuszcza również, ze rejon Sowiej Doliny był przedmiotem eksploatacji złota w czasach , gdy na ziemie te przybyli Celtowie ( IV - III w. p. n. e. ). |Wiele wieków później, gdy na tereny te napływać zaczęła ludność pochodzenia słowiańskiego, poszukiwania złota wznowiono, wykorzystując stare celtyckie szyby, będące wskazówką dla nowych poszukiwaczy, gdzie należy szukać złotego kruszcu. Po okresie upadku górnictwa, w wieku XII został zapoczątkowany nowy rozdział w dziejach karkonoskiego górnictwa, w tym wydobycia złota.
W roku 1148 Laurentius Angelus ( Wawrzyniec Anioł ) odkrył koło Kowar rudy żelaza, co spowodowało zwiększenie zainteresowania poszukiwaniami kruszców w tym rejonie Śląska.
Dalsze dzieje górnictwa złota w rejonie Karpacza wiążą się z Walonami. Byli to mieszkańcy dzisiejszych terenów pogranicza francusko - belgijskiego, juz we wczesnym średniowieczu zaczęli trudnić sie poszukiwaniem skarbów naturalnych jakie kryje w sobie ziemia. W XII wieku król Węgier Geza II, chcąc założyć kopalnie złota w Siedmiogrodzie sprowadził ich do siebie, położyli oni też duże zasługi w poszukiwaniu złota w Czechach i zaczęli pojawiać się również i na Dolnym Śląsku, a w Karkonoszach w szczególności.
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".
Grzegorz Wojciechowski
KSIĘŻA GÓRA
Na równi pomiędzy Karpaczem Dolnym a wioską Ściegny, wznosi się niewielkie, ale strome wzgórze w kształcie kopca – to Księża Góra, liczy ona sobie 628 m. n. p. m.wysokosci, czyli szczyt jej położony jest prawie kilometr poniżej wierzchołka pobliskiej Śnieżki – królowej Karkonoszy. W swojej długiej historii miała wiele nazw : „ Szpiczasta Góra” - określenie to odnosiło się do kształtu tego zbudowanego z granitu wzniesienia; zwano ją również „Górą Srebrną”, przed 1945 rokiem jej oficjalna nazwa to „Pfaffenberg”. Po II wojnie światowej jej oficjalna nazwa brzmi Księża Góra, ale mieszkańcy tych okolic nazywali ją i nadal często nazywają „Górą Göringa”, albo niekiedy „Gierkówką”.
Pochodzenie jej jest ogólnie znane, usypał ją bowiem z miejscowego granitu, sam władca Karkonoszy - Duch Gór, uczynił tak po to, aby ukryć pod granitowymi głazami ogromne skarby jakie posiadł: złoto, srebro i kamienie szlachetne. Księża Góra przykrywa więc wejście do tych mocno skrywanych skarbów. Widać więc, iż od samego początku, miejsce to owiane było tajemnica i jawiło się, wśród tubylców, jako miejsce niezwykłe.
Po raz pierwszy góra została wymieniona w słynnej Trutnovskiej Księdze Walońskiej z roku 1466, gdzie właśnie nazwano ją „Szpiczastą Górą". Walończycy eksplorowali te tereny w średniowieczu i odkryli tam całkiem zasobne złoża srebra, które później eksploatowano. Właśnie tym faktem należy tłumaczyć jej drugą nazwę - „Srebrna Góra”, która zaczęła się coraz bardziej rozpowszechniać wśród miejscowej ludności.
Kolejnym znanym nam faktem jest rok 1750 kiedy to powstało w tej okolicy gwarectwo noszące nazwę „Segen Gottes”, które wydobywało z tego miejsca srebro, jednakże w roku 1763 doszło do katastrofy górniczej i zawalił się drążony chodnik, prace górnicze więc zakończono.
Kolejne zainteresowanie się „Księżą Górą” nastąpiło w drugiej połowie XIX – tego stulecia stało się to w wyniku dynamicznego rozwoju ruchu turystycznego w Sudetach, a zwłaszcza w Karkonoszach. Jej położenie doskonale nadawało się na atrakcyjny punkt widokowy, wznosząca się około stu metrów nad poziomem terenu, na wprost Śnieżki oraz Małej i Wielkiej Kopy posiadała wielki dar w postaci wspaniałej panoramy jaka z tego miejsca się rozciągała.
Więcej w książce Grzegorza Wojciechowskiego "Dawno temu w Karpaczu i okolicach jego".